Tutaj powinien być opis

GOMBROWICZ NASZ POWSZEDNI.

 

 

 

 

Autor „Ferdydurke”, od blisko osiemdziesięciu lat stara się nam opowiadać historię człowieka, zastanawia, tumani i przestrasza. Jest to czysty w formie humanizm, oddany wyłącznie pod rozwagę i zrozumienie swojemu bezpośredniemu adresatowi – istocie ludzkiej. Innym stwierdzeniem jest, dlaczego właśnie człowiek i jego kondycja (użyłem tego określenia wbrew zaleceniom J. Miodka, z premedytacją, uzmysławiam tym samym czytelnikowi i zbliżam się do Gombrowicza, który do warstwy stylistycznej swojego dzieła przykładał niebagatelną wagę, kondycje rozumiał będę jako swoisty stan ducha, intelektu i zachowania społeczeństwa) stanowi główną oś zainteresowania pisarza. Gombrowicz, bowiem jest wielkim piewcą rasy ludzkiej i na zasadzie groteskowej improwizacji odwraca zastany przez nas i jemu współczesnych porządek. Wyśmiewa i szydzi okolice nasze prywatne i symbole - także narodowe, traktując jednocześnie ze śmiertelna powagą błahostki życia w komediowej formie (intuicyjno-behawiorystycznej). Korzysta ze spuścizny swoich wielkich antenatów, zmienia i wyszydza konwencje, jego prywatne dzieło załamuje wszelkie stałe wzory (farsa, wspomniana wcześniej groteska, kryminał, powieść awanturnicza, łobuzerska, traktat filozoficzny)[1]. Jest wszechstronny, aktywny tak na polu dramatu („Iwona, księżniczka Burgunda”, „Ślub”, „Operetka”), powieści („Trans-Atlantyk”, „Ferdydurke”, „Kosmos”), wielkiej, niemal epickiej formy pamiętnikarstwa – „Dziennik cz. 1- 3, 1957 – 1966”, listy, opowiadania, reportaże, krytyka. Gombrowicz, zatem eksplorował wszystkie niemal zakątki literackiej aktywności. Wszędzie jednak, co znamienne, zachowywał znany sobie dystans, tworzył mity własnej osobowości, prowokował czytelników i krytykę („Ferdydurke” była powieścią-odpowiedzią, prowokacyjną na krytyczne przyjęcie jej przez literacki świat przedwojennej Warszawy). Stworzył, w moim przekonaniu dzieło osobne, niebagatelne w każdym wymiarze recepcyjnym i poznawczym.

 

Pisarz burzył znane mu autorytety, niszczył mity narodowej wielkości, krytykował w sposób niebagatelny i jednoznaczny otoczenie i społeczeństwo (najpierw Polskie, później globalne), był uniwersalny w swoich opiniach. Przez to wpisał się na stałe w poczet niechcianych i znienawidzonych awanturników sceny literackiej w Polsce i na emigracji. Jednym z jego ulubionych tematów była szkoła, a pojęcie Formy – tak często przez mnie wcześniej wymienianej, stało się modelem poznawczym filozofii Gombrowicza.

 

Szkoła[2] była widziana oczami Józia – narratora „Ferdydurke”, narrator w pierwszej osobie zarówno „Wspomnień polskich” jak „Testamentu”, uwikłany jest w  sytuację  szkolną, wchodzi w Formę autora i przybiera niepokojące w skutkach i przebiegach fabularnych postacie. Środowisko szkolne należy połączyć z pojęciami takimi jak „Gęba” i uwielbienie „młodości”, przekomarzanie się z krytyką i odbiorcami na płaszczyźnie stereotypów i walki z ksenofobią i kołtuństwem młodych, liczne do tego perspektywy krytyczne: starzy – młodzi, którym Gombrowicz zawsze chętnie sekundował – oto jest mistrz.

 

Na koniec warto wspomnieć i wyjaśnić  tytuł niniejszego tekstu, zamiarem moim jest wspomnieć przy okazji Gombrowicza o wydarzeniu, w którym brali udział nasi uczniowie. Oto 8 października uczniowie klas 3c,3C,3d,2a i 2b uczestniczyli w spektaklu pod tytułem „Ferdydurke” przygotowanego przez Narodowy Teatr Edukacji z Wrocławia, który swoje przedstawienie realizował w Domu Kultury w Gryficach. Wybraliśmy się tam celem poznawczym, edukacyjnym, wychowawczym, ale po spotkaniu z Gombrowiczem „Geba” w „Gębę”, wróciliśmy inni.  W kontekście powszedniości autora „Ferdydurke” słuszna wydała mi się frazeologiczna parafraza chleba.

 

Wypada zakończyć samym Gombrowiczem: „E, proszę tylko bez dąsów! Do szkoły [...], I oto przed nami [...] gmach dosyć płaski, szkoła, do której Pimko ciągnie mnie za rączkę...”.

 

Nauczyciel.

 



[1] Wykorzystuje tu w całości rozmowę A. Zawadzkiego z J. Jarzębskim, dołączoną w formie posłowia  do krakowskiego wydania „Ferdydurke” z 1997 r.

[2] Wspomnę i wymienię towarzyszące mi publikacje samego Gombrowicza i innych badaczy jego twórczości, które złożyły się po części na treść tej wprawki: W. Gombrowicz, Ferdydurke, Kraków 1997, tego samego Wspomnienia polskie,  Warszawa 1990, Testament, Warszawa 1990, J. Jarzębski, Gra w Gombrowicza, Warszawa 1982.