
SUKCES NIE MA NIC WSPÓLNEGO ZE SZCZĘŚCIEM
Emocje już nieco opadły, ale wspomnienia pozostaną na zawsze. Dla przypomnienia - za namową pani Bożeny Kordyl wystartowałam w eliminacjach do Wielkiego Testu Wiedzy o Piłce Nożnej. Pierwszym etapem był quiz internetowy na stronie PZPN. Ku mojemu zaskoczeniu po kilku dniach dostałam zaproszenie do siedziby Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej na eliminacje wojewódzkie. Tam już nie było tak łatwo, ponieważ zebrała się grupa pasjonatów z ogromną wiedzą. Mimo że udało mi się odpowiedzieć na wszystkie pytania bezbłędnie, mogło się to okazać niewystarczające, gdyż decydował także czas odpowiedzi. Jednak okazało się, że 11 pytań w 1 minutę i 30 sekund to jeden z najlepszych wyników w eliminacjach! W ten sposób dostałam się do sześcioosobowej drużyny reprezentującej nasze województwo w finale konkursu.
Do Warszawy wyjechaliśmy 16 listopada ze Szczecina. Podróż się nieco dłużyła, ale dzięki temu poznaliśmy się lepiej z drużyną. PZPN, jako jeden z organizatorów finału, zaprosił wszystkich uczestników wraz z opiekunami na mecz naszej reprezentacji z Urugwajem - jedna z nagród za udział w konkursie. Dla wielu osób był to pierwszy kontakt z piłką nożną na takim poziomie. Bardzo miło patrzyło się na dzieci i ich emocje. Przypomniałam sobie pierwsze mecze, na których kibicowałam naszej reprezentacji. Wielki Test Wiedzy o Piłce Nożnej odbył się 17 listopada w siedzibie Telewizji Polskiej przy ulicy Woronicza. W konkursie brało udział 16 drużyn reprezentujących wszystkie województwa. Każdej grupie zawodników przydzielono opiekuna - jakiegoś celebrytę. Nam trafiła się Lea Oleksiak, fantastyczna, sympatyczna, bardzo pozytywna osoba. Nie miała może takiej wiedzy sportowej jak niektórzy z kapitanów innych województw, ale potrafiła zadbać o świetną atmosferę i pomogła nam opanować stres. Quiz został podzielony na 5 części. W pierwszych trzech etapach odpowiadaliśmy zgodnie z kategorią wiekową. Po trzech rundach odpadło 8 zespołów. Najbardziej stresującym momentem było wejście do półfinału. Marzyliśmy o tym, jednak popełniliśmy największy sportowy grzech - na moment przestaliśmy wierzyć w swoje umiejętności. Zostaliśmy wyczytani przez prowadzących jako ostatnia drużyna, która dostała się do półfinału. Potem dramaturgia tylko rosła. Po krótkiej serii pytań usłyszeliśmy, że jesteśmy w Wielkim Finale. Nie oczekiwaliśmy takiego sukcesu, ale apetyt rośnie w miarę jedzenie i koniecznie chcieliśmy wygrać. Po serii dwóch pytań, na które oba zespoły odpowiedziały poprawnie, przyszła seria trzecia. I tu mieliśmy trochę szczęścia, ponieważ odpowiadaliśmy jako drudzy. Nasi przeciwnicy po dłuższym zastanowieniu się podali błędną odpowiedź. Nam też się nie powiodło, ale zadecydował refleks i wygraliśmy ze względu na krótszy czas odpowiedzi.
To, co się działo po zwycięstwie, jest trudne do opisania. Euforia, radość i płacz ze szczęścia i smutku, kiedy zdałam sobie sprawę, że to już koniec niesamowitej przygody. Gratulacje w studiu i wręczenie nagród. Poznałam wielu wspaniałych ludzi, zyskałam nowe doświadczenia, a przede wszystkim pokochałam piłkę nożną jeszcze bardziej, choć myślałam, że bardziej się nie da. Dopiero w autobusie zdałam sobie sprawę, ilu znajomych i przyjaciół oglądało ten program. Otrzymałam setki gratulacji. Poczułam się reprezentantem naszej społeczności, szkoły, miasta. Dziękuję wszystkim za serdeczne słowa. Potwierdzają to, że warto próbować spełniać swoje marzenia.
Kiedy emocje już opadły, zaczęłam się zastanawiać nad drogą, która doprowadziła mnie do finału konkursu. Jak powiedział Diego Maradona: „Kiedy ludzie odnoszą sukcesy, dzieje się tak dzięki ciężkiej pracy. Szczęście nie ma nic wspólnego z sukcesem”. Tak naprawdę do konkursu przygotowywałam się dziesięć lat. Cała moja ,,piłkarska’’ wiedza to wszystkie obejrzane mecze, przeczytane artykuły, książki, przesłuchane piosenki, wyjazdy na mecze, rozmowy z ludźmi, zarówno te na poziomie jak i nie. Przede wszystkim to najwspanialszy klub Borussia Dortmund, mój pierwszy bramkarski idol Fernando Muslera i najważniejszy dla mnie piłkarz Diego Maradona, dzięki któremu pokochałam piłkę nożną już jako mała dziewczynka, oglądając jego archiwalne występy. To moja pierwsza piłkarska miłość do Łukasza Fabiańskiego, który dał mi, nam wszystkim, fantastyczne emocje na Euro 2016 i pozostał moim numer jeden do dzisiaj. To karty piłkarskie firmy Panini, które do niedawna jeszcze zbierałam w specjalnych albumach, to słuchanie tego, co o piłce mówią dziadek, tata, kuzyni. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. Jestem bardzo wdzięczna za to, że moje życie ułożyło się właśnie w taki, a nie inny sposób. Zachęcam wszystkich do spełniania marzeń, bo jak widać, naprawdę się spełniają.
Marika Chowańska, kl. 4c LO
w Zespole Szkół w Łobzie